Polityka

Byk z brązu, czyli Gowin i wybory

Zauważyliście jak szybko świat filmów i książek zlał się z tym naszym, prawdziwym? Jak apokalipsa gładko przeszła do dystopii? Zauważyliście, jak szybko naszą historię zaczęli pisać zza grobu George Orwell i bracia Strugaccy? Bo na pewno widzicie, jak cały ten pierdolnik obraca się przeciwko nam. A zwróciliście uwagę, co w tym momencie robią nasi politycy? No, kurwa, właśnie.

Był kiedyś taki facet, nazywał się Falaris i był tyranem w jednym mieście na Sycylii. Było to ponad 2500 lat temu, więc nikt już o tym nie pamięta i nikogo to już nie obchodzi. Ale i tak o tym opowiem.

Powiedzmy tyle, że ten Falaris chciał przysługi od niejakiego Perillusa z Aten (taki grecki Kraków). Kolejne skomplikowane imię, trudne do zapamiętania, więc nazwijmy tego Perillusa swojsko Gowinem – będzie nam wszystkim łatwiej to ogarnąć. 2500 lat, trudne słowa, nie ma się co męczyć, zwłaszcza podczas epidemii. Więc (zdania nie zaczyna się od „więc”) ułatwmy to sobie.

Czyli Falaris mówi do Gowina: chcę mieć takiego byka z brązu. Chcę, żeby był wielki, metalowy i pusty w środku i żeby śpiewał dla mnie piosenki kiedy siedzę sobie na tronie. Taki muzyczny instrument w kształcie byka, co by grał mi dla przyjemności. Wróć! Po zastanowieniu inaczej: najfajniej jakby ryczał z taką no, boleścią w głosie, rozumiesz Gowin.

Albo nie! Jakby toto mi śpiewało z bólu, spełniało moje nadzieje, ale przy okazji ktoś by umarł. To byłoby super, rozumiesz Gowinie, i tego bym chciał.

I Gowin wszystko rozumie, wszystko notuje i kiwa głową siwą.

Albo tak już naj-naj-najlepiej – mówi Falaris – jakby do tego byka z brązu dało się wkładać ludzi i palić ich żywcem, bo dlaczego nie. I żeby oni krzyczeli w agonii i mógłbym słuchać sobie ich krzyków i wyobrażać, że to takie miłe dla ucha jakby śpiewał mi ten typ co na Sylwestrze z Jedynką w TVP zapłaciliśmy za niego kupę hajsu. Jak mu tam, nie pamiętam. Zenek, Zbyszek, nieważne. Byka chcę!

No, taki to był akurat koleżka ten Falaris.

byk z brazu jaroslaw gowin2Tak setki lat przed naszą erą Falaris mordował ludzi w słynnym byku z brązu, Pierre Woeiriot, miedzioryt sprzed 1562

Wtedy Perillus-Gowin zaczął gadać pod nosem, że trzeba zbadać w księgach, czy takie masowe zabijanie ludzi jest zgodne z konstytucją, że to niesie pewne ryzyko zdrowotne dla pieczonych żywcem obywateli, że ich naraża na zakażenia i odparzenia, że on by chciał wysłuchać rekomendacji wezyra do spraw zdrowotności i chce zgłosić zdanie odrębne. Choć pozostaje oczywiście ze swoim władcą w ścisłej koalicji i byka chętnie zbuduje.

Ludność Sycylii bardzo się wtedy ucieszyła, że ktoś w ogóle podjął ten temat. Pieczenie żywcem było dla tych ludzi niekomfortowe i zaczęli patrzeć na Gowina łaskawszym okiem. A on gadał tak i gadał, ale byka z brązu budował, aż w końcu go skończył. Takiego wielkiego, z klapą na górze przez którą z łatwością można było umieścić w środku całego, żywego człowieka. I z brzuchem takim brzuchatym, pod którym wygodnie można było rozpalić ognisko.

Pierwszym człowiekiem, jakiego Falaris wsadził do tego byka był oczywiście Perillus-Gowin, bo tak właśnie robią tyrani. On tak krzyczał, tak pięknie krzyczał piekąc się w byczym brzuchu, że władca był usatysfakcjonowany. Te wrzaski brzmiały wreszcie jak muzyka, jak pieśń o wieczności.

Potem do tego byczego brzucha zaczął wsadzać innych poddanych. Aż w końcu, w 554 roku p.n.e. ludność się delikatnie wkurwiła, złapała dyktatora za ryj i usmażyła go na wolnym ogniu w tym samym byku słuchając jego śpiewu.

A potem posadzili na tronie kolejnego tyrana, bo zupełnie nie umieli inaczej.

Tyle z tych mitów greckich i historii dawnej.

Nic się kochani nie nauczyliśmy. Nic! Ile ja się naczytałem i nasłuchałem w ostatnim czasie głosów, że owszem – Gowin pomógł Kaczyńskiemu zbudować byka z brązu – ale teraz delikatnie sonduje opozycję, czy spalić w nim od razu wszystkich z nas, czy tylko połowę. Ach, ilu poważnych i nadętych jak nadmuchane kondony publicystów w krawatach robiło z tego Gowina już marszałka Sejmu. Ba! Premiera! Ilu pociło się pod pachami na myśl o buncie w obozie władzy. Ilu polityków opozycji powłóczystymi spojrzeniami próbowało uwieść tego koszmarnego Gowina i miało nadzieję na mały romans z facetem, który przecież nawet nie ma wszystkich zębów. Serio, serio.

I tu są właśnie kochani dwa podstawowe błędy polityków i spoconych pod pachami publicystów z tak zwanego – tfu! – mainstreamu.

Błąd pierwszy. Oczekiwano bezrozumnie, że facet bez kręgosłupa cokolwiek zrobi. A ja przecież go znam i nie bez kozery był częstym bohaterem moich tekstów. Nie palę się do zwycięskiego „a nie mówiłem”, ale przecież to jest Jarosław Gowin, wicepremier w rządzie PiS i najzagorzalszy wróg Jarosława Gowina, wicepremiera w rządzie Platformy Obywatelskiej. To gość, który twierdzi, że w „8000 zł to niewysokie zarobki”, bo sam z naszej kieszeni wydoił w rok złotych 195 000 brutto i z górką 29 000 nieopodatkowanej (!) diety.

To facet, który płacze jednocześnie, że z tej pensji 16 tysi na łapę nie wystarcza mu do pierwszego i który twierdzi, że nie może nocą spać, bo słyszy krzyk zarodków w klinikach in vitro. I one, te diabelskie zarodki, w połączeniu z niską pensją sprawiają, że pan wicepremier każdego-kurwa-możliwego-rządu się nie wysypia!

To koleś, który tak uporczywie chwali się tym, że zapłodnił żonę, że nawet – jako ojciec trójki dzieci – wystąpił z postulatem, by ojcowie trójki dzieci mieli cztery głosy w wyborach. Serio, serio.

I wy mu frajerzy chcieliście w sprawie wyborów zaufać. Taki to jest typek z tego Gowina i taka to jest wasza krawaciarska znajomość rzeczy, polityki i życia. Tfu!

Nie lubię pisać „a nie mówiłem”, więc zmilczę. Splunę se po prostu raz jeszcze.

Czy wy w ogóle widzicie problem drugi? To, że data wyborów jest nadal nieznana, że jakiś Gowin z jakimś Kaczyńskim z wielodniowym wyprzedzeniem ogłaszają jaki wyrok wyda Sąd Najwyższy, że Andrzej Duda wygra te wybory z Kidawą-Błońską?

Jeśli to jest problem, jaki widzicie to chuja widzicie.

To znaczy, że zajmujecie się rzeczami, które są w ostatniej kolejności ważności i jesteście oderwani od rzeczywistości tak, jak te wszystkie darmozjady na Wiejskiej.

Duda czy Kidawa? No błagam was!

Jaki jest problem drugi? Prawdziwym problemem drugim jest życie pani Justyny z Zawiercia, która zapożyczyła się na otworzenie swojego biznesu, który teraz zamknięty jest, bo epidemia. I w sumie dobrze, że jest zamknięty – bo epidemia – ale niedobrze, że pani Justyna musiała iść po pożyczkę-chwilówkę, tę z reklamą ze śpiewającą rodziną i ponad 80 proc. RRSO. – Mam plan. Powieszę się tam – słyszę wciąż w tej reklamie z uśmiechniętymi twarzami.

Pani Justyna od 34 dni też myśli o sznurze.

Problemem numer dwa jest pan Waldek właśnie wyrzucony z pracy – bez odprawy, bo oczywiście śmieciówka – który do 15 maja ma do zapłacenia 1400 raty kredytu mieszkaniowego „skrojonego na miarę twoich potrzeb”. Jest też pan Siergiej, który owszem – na razie zapierdala bez umowy z siatami i pudłami po to, byś mogła dostać swoje zakupy z supermarketu, ale za trzy dni kończy mu się wiza i do widzenia, da swidania.

Jest też pan Andrzej, któremu do końca miesiąca zostało 102 złote i który pracy już nie znajdzie, bo ma ponad 55 lat i do tego był całe życie – niestety! – pracownikiem domu kultury.

Poza tym cała ta czwórka ostatnio mocno kaszle, a na tę infolinię koronawirusową nie da się dodzwonić.

Problemem numer dwa jest to, że gdy już wreszcie będzie szczepionka na to wirusowe kurewstwo to wielu z nas już straci pracę lub będzie musiało zgodzić się na pańszczyźniane warunki wobec korporacji.

Problemem numer dwa jest to, czy ta szczepionka w ogóle powstanie, bo w wielkiej zrzutce międzynarodowej rząd mojego kraju przekazał na ten cel całe 750 tys. euro.

To trzy razy mniej niż rząd mojego kraju wydał na druk kart do wyborów, które się nie odbyły i teraz Gowin może te karty wsadzić sobie do tyłka.

Albo do byka z brązu. Wsadzić do byka. Tak napiszę, to będzie kulturalniej.

Zdajecie sobie sprawę, że taka starożytna piosenkarka Madonna jednoosobowo przekazała na walkę z koronawirusem więcej niż cały nasz kraj? Ona milion, my: 750 tysięcy.

Czy wobec tego wszystkiego nadal problemem numer dwa jest to, czy w pałacu prezydenckim zasiądzie Małgorzata Kidawa-Błońska, Andrzej Duda, ten facet z TVN czy inni?

Problemem numer trzy jest to, że właśnie taki mamy wybór.


Tekst powstał przy wsparciu Patronów.
A gdybyście i wy mieli ochotę rzucić we mnie monetą i wesprzeć moją pisaninę, to będę bardzo wdzięczny. Tu trochę o tym piszę. Jak chcecie, kliknijcie poniżej.

9 Responses

  1. Wybór zaiste jest ch….y, ale z drugiej strony patrząc, nawet okiem nieuzbrojonym widać, że wszystkie ośrodki władzy w jednych rękach temu krajowi wybitnie nie służą (ba, nawet naszym zachodnim sąsiadom nie służyły drzewiej). Dlatego myślę, że jakiś tam wybór jest. Dla mnie nawet prezydent-faszysta jest w tej chwili lepszy (oj, klawiatura boli) niż prezydent-długopis w łapie szeregowego posła.

  2. No ale o co chodzi? Elektorat wciąż przeżywa orgazmy rozkoszy, jako to totalsów i komunistów gnoją. 500 plus leci, to jebać te maseczki. A jak ktoś głupi, i wziął kredyt żeby gabinet fryzjerski otworzyć, to niech spada, frajer jeden…

    1. Nie wiem kto to totals, ale komuniści właśnie są u władzy, więc nie wiem gdzie ich gnoją…

  3. Wszystko spoko, tylko znowu jedna rzecz mi się nie spina – jaki bank daje kredyt hipoteczny człowiekowi na śmieciówce?

  4. Można zaczynać zdanie od „więc”, jeżeli wprowadza ono wniosek, a poprzednie wyrażało przesłankę.

Dodaj komentarz