X
    Categories: Polityka

Ksiądz chciał zerżnąć babę, czyli Tusk pali cygaro

Wszyscy zaśmieli się, kiedy ksiądz Andrzej z Podlasia mówił do pani Oli, żeby była „suką do spełniania jego poleceń, zachcianek”. By „prywatną szmatą była” – chciał ksiądz Dębski. I pośmiali się ludzie, przyklasnęli, że biskup zareagował szybko i księdza Andrzeja wysłał precz. A za każdym razem, gdy klaszczesz, gdzieś na plebanii gwałcone jest małe dziecko.

Serio, serio.

Więc (zdania nie zaczyna się od „więc”) ksiądz Andrzej. Jak opisała Gazeta Wyborcza” ksiądz Andrzej Dębski, pomiędzy prowadzeniem „Ziarna”, programu TVP dla małych katolików, rzecznikowaniem podlaskiej (hehe) kurii i spowiadaniem z grzechów kibiców i zawodników Jagiellonii Białystok, był całkiem agresywnym drapieżnikiem seksualnym. I w ogóle się z tym nie krył.

„Poczekaj, będziesz pierwszą kobietą w historii wyruchaną w gabinecie metropolity białostockiego” – pisał do pani Oli na Facebooku. Kłamał oczywiście, bo jestem w stanie założyć się o moją ratę kredytu (a to dziś poważne pieniądze), że w gabinecie metropolity nie takie rzeczy się już działy.

„Będziesz biedna, będziesz poniżana, wykorzystywana. Ymm, zobaczysz, co cię będzie jeszcze czekało” – to „ymm” właściwie tłumaczy wszystko. To stulejarstwo sauté i nie trzeba już nic więcej pisać.

Ale napiszę.

Ksiądz Andrzej Dębski jest – moim skromnym zdaniem – stulejarzem, który napala się na samą myśl o pani Oli, Zosi czy innej Krysi. Ksiądz Andrzej jest niebezpiecznym frustratem seksualnym, ponieważ firma, w której pracuje, pozwala mu na wszystko. Pozwala mu żreć za darmo, mieszkać za darmo, nie pracować, pasożytować na starszych, ubogich osobach i wyłudzać od nich pieniądze.

Nie pozwala mu na jedno: oficjalnie i pod nazwiskiem molestować pani Oli.

Bo umówmy się, gdyby pani Ola zamiast 20-paru lat miała 7 lat, Kościół katolicki nabrałby wody w usta, miesiącami „przyglądałby się sprawie”, a za cztery lata przeniósłby księdza Dębskiego na inną parafię. To jak w tym serialu „Stranger Things”, gdzie jest świat Upside Down, postawiony na głowie i rzeczy są odwrotnie. Zgwałcisz dziecko – będziemy cię bronić do ostatniej kropli krwi z rany Chrystusa. Molestujesz dorosłą babę? Nara!

Ale, ale. Dlaczego właściwie kuria zrobiła to nagłe „nara”?

Przecież to nie chodzi o to, że dorosłe baby można molestować bezkarnie, bo nie można. I jeśli zachowujesz się jak ksiądz Dębski, to pluję ci na ryj i jesteś frajerem.

Moim zdaniem, kuria zareagowała błyskawicznie odsuwając księdza Andrzeja od posługi, Jagiellonia Białystok zareagowała błyskawicznie odsuwając księdza Andrzeja od duszpasterstwa kibiców, TVP zareagowało błyskawicznie odsuwając księdza Andrzeja od kontaktów z dziećmi z jednego, jedynego powodu.

Z powodu jednego, jedynego zdania, jakie ksiądz Andrzej wysłał do pani Oli.

Bo powiedzcie mi, widzieliście wcześniej tak szybką reakcję na zboczeńca w Kościele katolickim? Nie widzieliście.

Ksiądz Andrzej, śliniąc się do pani Oli, miał pecha napisać jedno, nieakceptowalne zdanie, które w normalnym kraju rozpętałoby burzę i sprawiło, że wszyscy dziennikarze śledczy rzuciliby się na Kościół jak sępy.

W Polsce nie ma dziennikarzy śledczych i zamiast burzy jest susza.

Ksiądz Andrzej był uprzejmy napisać do pani Oli (myśląc, że ją to zajara, ja pierdolę, mówiłem, że to stulejarz): Sekretarz dziś zaprasza na saunę… odmówiłem… oszczędzam nasienie.

I to jest bardzo dobry przykład na dzisiejsze zajęcia z dziennikarstwa i medioznawstwa. Proszę usiąść i wyciągnąć notesy.

Otóż kuria białostocka odsunęła księdza Andrzeja natychmiast z powodu tego jednego, jedynego zdania. Otóż (czy zdanie zaczyna się od „otóż”?) Jagiellonia Białystok i TVP pożegnały się z księdzem Andrzejem z powodu tego jednego, jedynego zdania.

Czy myślicie, że można osłabić wizerunek tych instytucji mówiąc „będę cię jechał jak kurwę, szmatę”? Wszyscy przecież wiemy, że nie można, nie bądźmy śmieszni. W tych instytucjach latami padały podobne słowa, głównie do dzieci, i nikt się nawet nie zająknął.

Ale ksiądz Andrzej pani Oli zeznał, że na saunie w kurii dzieją się rzeczy, których nie chcę pisać, ale napiszę pozostając w poetyce księdza Andrzeja.

Że spuszcza się tam z wora, w tej saunie, wespół wzespół z księdzem sekretarzem, a może nawet – nie daj Bóg! – z księdzem biskupem.

Albo arcy się spuszcza z arcybiskupem?

Przecież to jest wstęp do śledztwa pt.: czy na Podlasiu są arcybiskupie orgie, księże sekretarzu. Co wy w tej saunie robicie?

Cicho sza. O tym mówić nie wolno. Dlatego to była najszybsza reakcja Kościoła katolickiego w historii.

Ksiądz Andrzej Dębski zapisze się w historii jako ten, który molestował panią Olę zamiast jako ten, który ujawnił orgie w saunie z duchownymi na konserwatywnym i bogobojnym Podlasiu. Powody są dwa.

Pierwszy, to, że ksiądz Andrzej Dębski na razie nie chce mówić. Na razie. Bo jestem pewien, że „skrzywdzony” przez Kościół wcześniej czy później zacznie sypać.

Drugi powód jest taki, że nikt go nie chce słuchać.

Ptaszki ćwierkają, że „Gazeta Wyborcza” wcale nie miała nagrań i korespondencji z księdzem Dębskim jako pierwsza. Ona miała je jako ostatnia.

Ćwierkają te ptaszki, że przynajmniej cztery redakcje dostały ten materiał od pani Oli, ale nie zdecydowały się na publikację. Ksiądz nie może ruchać dzieci, ksiądz nie może ruchać kobiet – to, kogo w końcu ten biedny ksiądz ma ruchać?

Dajmy mu spokój, może został sprowokowany.

Może ta pani Ola lgnęła do niego, wyzwoliła się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy pani Ola szukała miłości. Ona lgnie, ona szuka. I zagubi się sama i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga.

To parafraza cytatu z arcybiskupa Józefa Michalika z 2013 roku. Tak mówił o pedofilii w kościele. W jego cytacie tam, gdzie u mnie jest „pani Ola”, było słowo „dziecko”. Obrzydliwy knur.

Chrum chrum, kwi kwiiii.

Dajmy mu spokój, po co to komu, komu to potrzebne.

Wiecie, jaka rewolucja przeszła w naszym życiu zupełnie niezauważona? Coś, co czujecie pod skórą, a nie umiecie tego nazwać?

To rewolucja libertarian i fakt, że uprzywilejowanym więcej wolno. Jasne, powiecie mi teraz: a co ty pieprzysz, przecież to dostrzegam, widzę.

Serio? To powiedz, za co Donald Tusk jest jebany w 2022 roku? Jest jebany przez media za to, że przedstawia (podbiera?) postulaty partii Razem, czyli budowę mieszkań socjalnych/komunalnych i za dyskusję o krótszym czasie pracy.

Oj, jak się media zagrzały jak ksiądz Andrzej przy pani Oli. Kiedy niejaki Zandberg czy inna Paulina Matysiak podnosili tę sprawę z szeregiem argumentów: cisza. Jak Tusek rzuca hasło bez konkretów na wiecu wyborczym: dyskusja. Ale dyskusja oczywiście nakierowana na krytykę ustami leśnych dziadków Balcerowiczów.

Dobra, mniejsza, przecież nie rozmawiamy teraz o reakcji twardego skrzydła AWS (PO-PiS, jestem tak stary, że jeszcze pamiętam) na to, że Tusk czerpie teraz z Lewicy.

W 2022 roku Donald Tusk jest jebany za to, co mówi, a nie za to, co robi. Proszę zapamiętać to zdanie.

Rozmawiamy jednak o księdzu Andrzeju Dębskim i o tym, dlaczego mamy podwójne standardy. Więc (zdania nie zaczyna się od „więc”) Tuska krytykuje się dziś za poruszenie tematu ulżenia ludziom pracy.

A za co krytykowało się go w 2014 roku? Och, pamiętam to doskonale.

On wtedy PRZEPRASZAŁ, że zapalił cygaro za 50 ZŁOTYCH.

Serio, serio. Byłem tam, więc wiem.

Premier 38-milionowego kraju przepraszał na kolanach ludzi, bo na kilkudniowym urlopie wypalił cygaro za 50 złotych i tak się nie godzi. „Każdego roku mam te czasami pięć, czasami siedem dni urlopu, nie więcej. Nie narzekam, ale rzeczywiście wtedy człowiek zachowuje się może nie zawsze tak, jak by chciał, żeby wyglądało na zdjęciu” – mówił Tusk o zdjęciach paparazzi, na których było widać, że z przyjemnością pali sobie w Dolomitach.

Wyobrażacie sobie to dziś? Wyobrażacie sobie, że Morawiecki tłumaczy się z majątku przepisanego na żonę, z tego, że żyje tak, jak wy – robaki – nigdy żyć nie będziecie?

Bo reporter zrobił zdjęcie, jak na zagranicznych wakacjach (!) pali cygaro?

W 2022 roku Tusk jest krytykowany za to, co mówi, nie za to, co robi.

W 2014 roku Tusk był krytykowany za to, co robi, nie za to, co mówi.

W 2022 roku ksiądz Dębski usprawiedliwiany jest w mediach za to, że nie zgwałcił dziecka, a „tylko” kobiecie pisał, że będzie ją „szmacił jak kurwę”.

Trochę się zmieniło, co nie?

O mediach sprzed lat można powiedzieć wszystko. Że były tabloidowe, że nachalne, że szukały skandalu. Że obaliły rząd Platformy (w sumie… tak). Że publikowały zdjęcie najebanego posła Bogdana Pęka na wykładzinie. Że były kierowane przez psychopatów (w sumie… tak). Że dawały zdjęcie mamy Madzi na koniu. Ale wiecie co?

Dziś w 2022 roku nie zobaczycie mamy Madzi na koniu, ale też księdza Andrzeja zobaczycie takiego… ocenzurowanego. Te jego nagrania są przecież ocenzurowane, żebyście dobrze się czuli. Żebyście po lekturze, bez strachu, zaparzyli sobie filiżankę kawy Woseba i poszli robić na PKB.

Kiedyś media szokowały was mamą Madzi na koniu, dziś chronią was przed stresem.

Co jest lepsze?

Dziś nikt nie przypierdoli się, że Tusk pali cygaro za 50 zł (sprawdzić, czy nie TVP), ale jednocześnie nie usłyszycie, że Centralny Port Lotniczy (który nigdy nie powstanie) przepala setki milionów złotych.

Znaczy, usłyszycie, ale nie klikniecie, bo zamiast tego klikniecie tekst z tytułem „Kasia Cichopek szczerze o rozwodzie z… Padły MOCNE SŁOWA”

Wybaczcie, zapomniałem czy on się nazywa Bracia Mroczek, Marcin Hakiel, czy Donald Tusk. Któryś z nich, nieważne. A te MOCNE SŁOWA zawsze i niezmiennie brzmią „Cichopek nie chciała z nami gadać”.

Takich mediów chcecie. Takie media wybieracie. Głosujecie na nie swoimi klikami. Kiedyś, lata temu, razem z kolegą was sprawdziliśmy. Postawiliśmy obok siebie dwa teksty „Kubica mówi, kiedy wróci na tor” i „Jasnowidz Jackowski mówi, kiedy Kubica wróci na tor”.

Jeden z nich klikał się jak wściekły, drugi wcale. Zgadnijcie który.

Wy chcecie takich mediów, dlatego księdzu Andrzejowi włos z głowy, a jakiś Chichopek dostanie kolejne 20 tysięcy podwyżki w TVP, bo w niego klikasz jak pojebany.

A tymczasem sekretarz kurii na Podlasiu odpala właśnie saunę, jakaś nowa pani Ola czy Ula chichocze, a następca księdza Dębskiego nie zamierza „oszczędzać dziś nasienia”. Kilkaset kilometrów dalej Mateusz Morawiecki obmyśla, jak obwinić tego Tuska z cygarem, że w zimie kaloryfery przestaną grzać.

Ruskie czołgi nadal stoją na naszej granicy, ale to przecież nieważne.


Tekst powstał przy wsparciu Patronów.
A gdybyście i wy mieli ochotę rzucić we mnie monetą i wesprzeć moją pisaninę, to będę bardzo wdzięczny. Tu trochę o tym piszę. Jak chcecie, kliknijcie poniżej.

Borsuk: