X

Kacap cieszy się z torby kaszy, czyli o czym pisze rosyjska gazeta

Znalazłem kaszę i cukier! – to czołówka moskiewskiej gazety. Kiedy takie słowa tworzą jedynkę, to wiedz, że coś się dzieje. Przeczytałem dla was rosyjską gazetę, żebyście wy nie musieli.

Czy to prawda? Plotki o pustych półkach w sklepach – napis w kółeczku zaciekawia czytelnika. To pierwsza strona moskiewskiej gazety „Północ Stolicy” (Север столицы) z 28 marca 2022 r.

Mimo że rosyjski ostatni raz miałem w czwartej klasie szkoły podstawowej, to strasznie zaciekawiła mnie okładka tej gazety. Znalazłem ją najpierw na Twitterze, a potem w wydaniu cyfrowym. Ściągnąłem i przeczytałem.

W ogóle wyobraźcie sobie, że w Polsce na jedynce gazety macie faceta, który pozuje z torbą kaszy i cieszy się: znalazłem! Dlatego mnie zaciekawił ten kacap.

Ten Ruski na okładce, który cieszy się, że znalazł w sklepie kaszę i cukier to Roman Niekrasow, dziennikarz tej gazety przeprowadzający tzw. reportaż uczestniczący.

– Sieci społecznościowe są pełne wiadomości, że po ogłoszeniu sankcji cukier, kasza gryczana i ryż zniknęły ze sklepów. Czytelnicy gazety zgłaszają redakcji brak tych towarów na półkach – zaczyna Niekrasow swój reportaż i dzielnie rusza na przegląd moskiewskich sklepów.

W sklepie spożywczym na ul. Zoi i Aleksandra Kosmodemiańskich zauważa, że „kaszy i ryżu pełne półki”. – Na półkach jest też cukier – zapewnia reporter.

Zaczepiona przez niego emerytka Maria pakuje właśnie do koszyka trzy kilogramy tego cukru, ale zwierza się dziennikarzowi, że „to nie wystarczy”. Daczę ma emerytka Maria, działkę ma, a na niej owoce ma. Potrzebuje mnóstwo cukru, by porobić z nich dżemy i inne przetwory na zimę.

Cukru brakuje za to w sieciowym sklepie na ul. Nowopietrowskiej. – Ani ziarenka – pisze reporter. Pracownik sklepu dzielnie wyjaśnia jednak, że z zaopatrzeniem w cukier nie ma żadnych problemów. Żadnych!

To dlaczego cukru w sklepie nie ma? To wina ludzi, którzy wykupują go natychmiast, jak tylko pracownik wyłoży towar. Cały cukier znika w 2-3 godziny od dostawy, a dostawa jest co cztery dni.

Ale z zaopatrzeniem nie ma żadnych problemów!

Dlatego – jak zeznaje pracownik – wprowadzili limity i zaczynają sprzedawać po 2-3 kilo na osobę.

Reporter szuka też cukierków, krówek. Takich samych jak nasze, polskie. Ich brak w Moskwie zgłosił czytelnik gazety Władimir Iwanowicz.

Reporterskie śledztwo ujawnia, że faktycznie: w sklepach krówek niet. Dziennikarz Niekrasow znajduje jednak cukierki na bulwarze Koptiewskim, w jednym z pawilonów na tamtejszym bazarku.

Od razu kupuje dwa kilo tych krówek, by zaraz zapewnić, że nie ma powodów do obaw i wykupywania towaru, bo jest go wystarczająco i nie braknie.

W ogóle okazuje się nagle, że na bazarku są nie tylko krówki, ale ryż, kasza i nawet cukier! Reporter rozmawia ze sprzedawcą, który wprawdzie zauważył wzrost popytu, ale dostawy są – jak mówi – zapewnione.

A to, że ludzie cukier wykupują na pniu? Spokojnie, po prostu sezon letni idzie, jak już im przy daczy porzeczki wyrosną, to chcą mieć cukier na dżem. Za te parę miesięcy. Zapobiegliwi tacy są.

Artykuł kończy się przypomnieniem, że przecież wicepremier Wiktoria Abramczenko zapewniła, że „w kraju jest wystarczająco dużo zapasów gryki i cukru, by starczyło dla wszystkich”.

Raj! Raj w tej Rosji prawdziwy!

A na sam koniec Abramczenko obiecuje, że w tym roku wydzielą w Rosji dodatkowe obszary na zasiew gryki i buraków cukrowych, tak by w kraju było jeszcze lepiej i jeszcze dostatniej.

Ja czytam to i śmieję się pod nosem, bo jestem redaktorem i przecież tu, w Polsce cofnąłbym taki tekst dziennikarzowi do poprawy lub do kosza. Bo o czym my właściwie czytelnikowi piszemy? – zapytałbym. Są braki czy ich nie ma? Dlaczego ci ludzie wykupują wszystko? Ten cukier znika w trzy godziny, bo latem dżem będą wszyscy robić, a rok temu nie znikał? Nie robili dżemu?

Dlaczego w sklepach nie było ulubionych krówek naszego czytelnika? I dlaczego kolego reporterze, jak już je znalazłeś po mozolnej wędrówce, to od razu nakupiłeś ich dwa kilo?

Są te braki czy ich nie ma? Bo z twojego tekstu wynika właśnie to: są braki, ale ich nie ma.

To pytania, które jako redaktor zadałbym dziennikarzowi razem z odesłanym do poprawki tekstem. Ale to tu. U nas.

Ale tam?

Tam to jest całkowicie zrozumiały tekst. Żeby było śmieszniej, w tym samym numerze jest artykuł pt. „Czym zastąpić zagraniczne strony internetowe”. Autorka poradnika Maria Gorbunowa wymienia tam głównie Yandex, który powinien zastąpić większość usług wyłączonych w ramach sankcji.

I znów: jako redaktor odesłałbym ten tekst z pytaniem: jakich sankcji? Wyjaśnij to w tekście. Skąd one się wzięły?

Ale rosyjski redaktor tak oczywiście nie zrobi, bo nie może. W tej gazecie piszącej na jedynce o sukcesie pt. „znalazłem kaszę i cukier” oraz zamieszczającej poradnik czym zastąpić MS Teams, Spotify i Zooma, ani razu nie pada słowo wojna.

Bo wojny nie ma.

Cukru i krówek nie ma, ale przecież są. A wojna jest, ale przecież jej nie ma. Tak działa umysł rosyjskiego dziennikarza.

Podobnie do artykułu o kaszy, krówkach i cukrze wygląda też inny tekst w „Północy Stolicy” – o tytule „W jaki sposób płacić bezgotówkowo”.

„Nie jest ci potrzebna Visa ani Mastercard!” – to też nagłówek na czołówce numeru, tego sprzed dwóch tygodni.

Jest zaraz obok poradnika „jak odroczyć spłatę raty kredytu”, co samo w sobie mnie bawi. Samego artykułu o tym, że w Rosji nie trzeba Visy streszczał już nie będę, bo to nudny tekst w formie „pytania i odpowiedzi”. Mówi w skrócie o tym, że wystarczy wyrobić sobie kartę w ruskim banku i już wygodnie można płacić bezgotówkowo za te krówki, których nie ma, ale przecież są.

Nie jestem w stanie zrozumieć tego rozdwojenia jaźni i uśmiecham się, ale zaraz uśmiechać się przestaję. Bo przecież emerytka Maria, miłośnik krówek Władimir Iwanowicz i reporter Niekrasow statystycznie popierają mordowanie ludzi. Gwałcenie kobiet, strzelanie w twarz 11-letnim dziewczynkom i bombardowanie bloków mieszkalnych. Oni w tej swojej Wielkiej Rosji uganiają się jak głodne psy za kaszą gryczaną i cukrem, ale jednocześnie statystycznie cieszą się, gdy kacapski sołdat zamorduje kolejnego dzieciaka w Ukrainie.

Więc (zdania nie zaczyna się od „więc”) idi na chuj! иди на хуй emerytko Mario, Władimirze Iwanowiczu ze swoimi krówkami jebanymi i reporterze Niekrasowie. Pierdolę was ja i – mam nadzieję – cały cywilizowany świat. Sadźcie tę grykę, jak radzi wasza wicepremier, sadźcie buraki, ziemniaki, a ja liczę na to, że długo głodować będziecie.

Nawet mi was już nie żal.

 


Tekst powstał przy wsparciu Patronów.
A gdybyście i wy mieli ochotę rzucić we mnie monetą i wesprzeć moją pisaninę, to będę bardzo wdzięczny. Tu trochę o tym piszę. Jak chcecie, kliknijcie poniżej.

Borsuk: