Polityka Życie

Zburzyć Pałac Kultury, czyli Morawiecki weź się do roboty

Chcą zburzyć Pałac Kultury

W Polsce mamy – jeśli dobrze liczę – 160 rozmaitych deklaracji podatkowych. W tym 91 dotyczy samego podatku VAT. Przepisy skarbowe to koszmar senny Józefa K., a dług publiczny wynosi ponad 27 tys. zł na mieszkańca. A czym zajmuje się minister finansów? No właśnie. Chce burzyć Pałac Kultury.

– Jest znacznie łatwiej burzyć, niż budować – to sentencja znana chyba każdemu. Jej autorem jest literat Alfred Aleksander Konar i fajnie się składa, że Konar był literatem właśnie warszawskim. Bo to tutaj, w stolicy ministrowie z PiS chcą sobie urządzić demolkę.

Czym powinien się zajmować minister finansów? A minister kultury? Wiceminister obrony? No? Robotą, z którą im płacimy? Nie. Ci opłacani z waszej kieszeni panowie powinni zajmować się wyburzaniem budynków.

– Jestem za tym, by ten relikt zniknął z centrum Warszawy – powiedział (jak zawsze mądrze!) o Pałacu Kultury minister Mateusz Morawiecki. Co więcej, ten wybitny ekspert przedstawił od razu skrupulatny plan zagospodarowania przestrzennego. Cytuję równie skrupulatnie: – Myślę, że za parę lat powstaną tam przepiękne – prawda – inne kamienice, budynki.

Mądrego to i dobrze posłuchać. W sytuacji tak dokładnej i genialnej, ministerialnej analizy trzeba być antypolskim pachołkiem, żeby się czepiać.

No, ale ja się czepiam.

Czepiam się, bo pan Morawiecki wyznał, że o tym, by zburzyć Pałac Kultury marzy od 40 lat.

Pan Morawiecki ma 49 lat, co oznacza, że gdy reszta 9-latków ekscytowała się tym, że Zygmunt Kęstowicz umieszcza dłoń w tyłku psa Pankracego, a Jacek i Agatka też mają co nieco w tylnych rejonach, to on już nienawidził budynku pod tytułem Pałac Kultury.

A nawet bez tych analnych podśmiechujek, to panie Morawiecki, większość z nas w wieku 9 lat miała lepsze rzeczy do roboty. Na przykład włażenie na drzewa, płoty i trzepaki, grę w pikuty, czy w kapsle z nazwiskami kolarzy. A pan, zamiast bawić się z kolegami i całować koleżanki pod schodami, nienawidził kilku ustawionych na sobie kamieni.

Takie sobie to dzieciństwo pani Mateuszu. Ale wiem, czepiam się.

Czepiam się też, bo te same idiotyzmy wygaduje minister kultury Glińskiwiceminister obrony Kownacki, który w swych rojeniach poszedł tak daleko, że zapowiedział chęć wykorzystania wojskowych saperów do tego, by Pałac Kultury wziął i wyleciał w powietrze.

Minister Morawiecki jest z Wrocławia, więc jako warszawiak podpowiem panu ministrowi, by wyburzyć też od razu cały Wrocław. Przecież to (tfu!) poniemieckie. Po cholerę to stoi, co? Panie ministrze? Zwłaszcza w obliczu wściekłego ataku Parlamentu Europejskiego na najlepszy rząd od czasów chrztu Polski.

Szczecin też zburzyć. Albo oddać Niemcom, co już postulował taki jeden Cejrowski, pupilek dobrej zmiany, niepełnosprytny wagabunda będący zaprzeczeniem przysłowia, że podróże kształcą.

No i Malbork. A do tego Gniew, Sztum, Nidzica, Pisz, Szczytno. Teutońskie, krzyżackie symbole ucisku. Przejechać buldożerem w tę i z powrotem, wreszcie spokój będzie. Przecież tych antypolskich, krzyżackich budowli jest w naszym kraju ponad 50! O ponad 50 za dużo.

Boję się też o Biskupin, bo lubię i ładny on jest. Ale panowie ministrowie z pewnością podpiszą wyrok śmierci. W końcu to pogaństwo, niejednoznaczne narodowościowo, a do tego powstało jakieś 2800 lat przed Morawieckim, więc nie ma co gadać, tylko burzyć.

Zresztą, po co szukać tak daleko. Gabinet, w którym pan Morawiecki zasiada za moje własne pieniądze płacone w części z tych 160 deklaracji podatkowych, znajduje się w budynku – uwaga! – wzniesionym w latach 50. w duchu socrealizmu. A gmach, w którym posiaduje również opłacana przeze mnie pani premier Szydło, to przecież zwykłe koszary rosyjskich kadetów. Gmach symbolizujący militarną opresję zaborcy.

To co? Burzymy?

Pan Gliński i pan Kownacki pochodzą z Warszawy, ale rozumiem, że Pałac Kultury jest im obcy. I mimo że tutejsi, to nigdy nie korzystali z obiektów i instytucji tam się mieszczących. Więc nie żal im burzyć.

Te obiekty to m.in.:
– cztery teatry (panie Gliński!)
– cztery muzea
– kino
– basen
– sześć uczelni i szkół
– siedem restauracji i kawiarni
– poczta
– centrum kongresowe
– sale widowiskowe
– biura i siedziby firm (panie Morawiecki!)
– nadajnik, z którego leci w eter m.in. TVP Kurskiego
– taras widokowy
gniazdo sokołów wędrownych

Panowie Gliński i Kownacki może nie korzystali, a może tego korzystania się wstydzą i będą gadać te swoje głupoty. Ale ja pamiętam.

Pałac Kultury był dla mnie ważny już za dzieciaka. I gówno mnie obchodzi, że Stalin, że Ruscy to pobudowali. Ja tam kawałek życia swojego zostawiłem.

Na bazarze pod Pałacem wydałem w podstawówce pierwsze własnoręcznie zarobione pieniądze. Miałem jakieś 10-11 lat i zarobiłem parę złotych „kopiąc” (raczej pomagając) fundamenty pod chyba najsłynniejszą samowolę budowlaną w stolicy, hotel Czarny Kot przy Powązkowskiej. Wszystko wydałem na bazarze na zdecydowanie zbyt dużą podróbkę bluzy Washington Redskins. Dzięki jej rozmiarowi chodziłem w niej przez następnych parę lat.

I jakieś buty też wtedy kupiłem.

Ja na tym bazarze pod Pałacem zawsze kupowałem buty, bo tanio. Zazwyczaj były plastikiem udającym skórę i pękały na pół w okolicy lutego, w pośniegowym błocie, ale hej! Takie czasy. Nie ma co wyburzać, trzeba pamiętać.

Za gówniaka uwielbiałem też chodzić do Muzeum Techniki, gdzie z opadniętą szczęką oglądałem kopię Sputnika i Wostoku Gagarina. To dla małego dzieciaka było takie… niemożliwe takie. Po prostu niesamowite to było. Niebywałe. W takiej małej puszce facet poleciał tam i z powrotem.

I do tego ten cały kosmos, wszechświat i cała reszta. Uwielbiałem to, zwłaszcza, że czasem dało się wślizgnąć do muzeum bez biletu.

To w tym stalinowskim Pałacu Kultury – panie ministrze – byłem na niezliczonych randkach w kinie, w knajpach, a nawet parę razy w Teatrze Dramatycznym. To zresztą w Dramatycznym widziałem pierwszy raz Hamleta, co samo w sobie niby nie jest jakimś wydarzeniem, ale dzięki temu zacząłem czytać dramaty Szekspira. Więc chyba na plus, panie Gliński?

To wreszcie w Pałacu Kultury przemykając po korytarzach i uciekając jakimś paniom w garsonkach, wyłamałem okno i wyszedłem z koleżanką na dach z widokiem na moje miasto, by… No właśnie. By.

A wy mi, kurwa, chcecie teraz to „by” i to wszystko zburzyć.

Ale, skoro jest w was, ministrowie i w waszej tłuszczejącej partii wola burzenia, to znaczy że burzenie jest słuszne. Jako dobry obywatel chciałbym podpowiedzieć jeszcze kilka kierunków.

Chodziłem do jednej z 1417 szkół „tysiąclatek” wybudowanych w czynie propagandowym za PRL.

Leżałem na oddziale w PRL-owskim budynku szpitala, chodziłem do PRL-owskiego przedszkola i mieszkam w bloku z 1963 roku. Gomułka, co tu kryć. Wołaj pan saperów, panie Kownacki.

To trzeba przecież wszystko wyburzyć, bo to z czasów, w których PiS nie był jeszcze u władzy (nie licząc prokuratora Piotrowicza).

Pointy do tekstu mam dwie. Jedna gorsza, bo moja, druga lepsza – bo nie moja.

Najpierw pierwsza. Kiedy wy – Kulson! – oprócz burzenia, zarówno rzeczy materialnych, jak i mniej uchwytnych (jak wspólnota i godność człowieka) zaczniecie coś budować? Bo na razie nic takiego nie widzę. A nasze 160 formularzy podatkowych karmi was tak tłusto, panowie ministrowie, że chyba macie za dużo czasu na pierdolenie głupot.

A teraz ta lepsza pointa. Ta część Pałacu Kultury od ulicy Świętokrzyskiej nazywa się Pałacem Młodzieży. Może nie trzeba burzyć – panowie ministrowie – a wystarczy dopisać „Wszechpolskiej”?

18 Responses

  1. Nie martwmy się, gdy ich „nierządy” dobiegną końca kamień na kamieniu nie zostanie 🙁

  2. Tak sobie myślę, że Najprawdziwszy Polak lubi liczyć. Dobrze więc gdyby ktoś przedstawił mu rzetelnie wyliczone: 1/ koszty robót wyburzeniowych; 2/ koszty utylizacji gruzu itp, 3/ straty z tytu zerwania umów najmu 4/ straty z tytułu konieczności naimu przez instytucje budżetowe innych lokali (a w przypadku np. teatrow czy muzeów -może to być niemożliwe). Myślę, że Najprawdziwszy Polak ma gdzieś sprawy sentymentalne, kulturalne i naukowe. Po pierwsze: KASA. Po drugie, trzecie i czwarte: j.w.

  3. Masz ABSOLUTNĄ rację! Pójdźmy jednak tym tropem dalej: Zażądajmy zatem, by to całe pisowskie towarzystwo zrzekło się tytułów naukowych/wykształcenia, ówcześnie zdobytego majątku, wysługi wypracowanych wtedy lat do przyszłej emerytury.
    „Tropiąc” dalej: zburzmy wszystko poza kościołami, bo to jedynie „słuszne” budowle, zdemolujmy tamy na rzekach, zniszczmy kanalizację, linie energetyczne, tory kolejowe, szosy, autostrady itd. Zlikwidujmy wszystkie instytucje (poza IPN, bo też „słuszny”). Niech wtedy pokażą, że coś zbudować potrafią.
    Na razie tylko wprowadzają dzieło zniszczenia.

  4. Gościu uwielbiam ten blog ale tutaj akurat zamiast walić odpowiednie metafory o burzeniu Wrocka i Malborka lepiej po prostu stwierdzić: wyliczyli sobie, że to najwięcej warta działka w Polsce i chcą ją spięnieżyć, wydając przyszłe pozwolenia na budowę. To my się kłócimy między Polakami o jakieś idee – jak frajerzy. A im tylko chodzi o kasę.

    1. Może tak być, ale na razie nie mam danych, by rzucać takie oskarżenia

      1. Ale nie masz danych o pisowskiej łapczywości aparatczyków, czy o czym? 🙂

    2. nie wiadomo czy to najdroższa działka w Polsce. Bo PKiN ma markę. Podejrzewam że gdyby ktoś podjął się wyceny tej marki to kwota słaby w miliardy.

  5. Do Pałacu Młodzieży dodać Wszechpolskiej, na szczycie jebnąć krzyż, z przodu portret najważniejszej osoby w kraju, Kongresową oddać Rydzykowi, teatry kwiatowi aktorstwa (Figurskiej, Morawskiemu et consortes) – taniej i bez burzenia. A jak narodowi rozum wróci, zrobić znów po ludzku…

    Gdy byłam w pierwszej klasie LO (a czasy to dość zamierzchłe, dobrze ponad 20 lat temu), pojechaliśmy (jakieś 30 chętnych osób z różnych klas pierwszych naszej szkoły) autokarem do Warszawy na przedstawienie pt. „Tristan i Izolda”. Luty był, śnieg napierdzielał iście syberyjski. W tej śnieżycy dojechaliśmy do Warszawy, gdzieś się zatrzymaliśmy. Zarzuciłam kaptur kurtki na łeb, przebiłam się do jakichś drzwi, zostawiłam kurtkę w jakiejś szatni, poszliśmy do jakiejś niewielkiej sali, siedliśmy. I popadłam w zadumę. Trąciłam koleżankę łokciem i zapytałam, gdzie my tak konkretnie w tej Warszawie wylądowaliśmy. Jak koleżanka przestała już płakać ze śmiechu, to wydusiła z siebie: „W Pałacu Kultury”. Tak więc nie wiem, o co ten szum. Ten PKiN wcale się tak mocno w oczy nie rzuca, skoro mnie się udało nawet go nie zauważyć…

    1. Hah 🙂 To jest bardzo dobry argument z tym niezauważeniem 🙂

  6. Wysadzić! Zaorać! Posadzić buroki. Raz w życiu byłem pod Pałacem (hanys na wycieczce szkolnej) Co trzeba mieć w tyj pustyj tycie, żeby takie pierdoły pociskać? Byłem w wojsku. Prędzej popełnię samobójstwo. Nie przyłożę do tego ręki. Niech pan ministrant wysadzi dom rodzinny. Pomoga bo żech jest hajer. Qrwa! Veto!

  7. ” Mysle, ze za kilka lat powstana tam nowe budynki”- sadze, ze minister FINANSOW slusznie kombinuje, ze dzialka pod Palacem warta jest kilka pierdylionow, ktore to pierdyliony slusznie sie naleza tym, ktorzy jedyni walczyli z komunom.🤗

  8. I jeszcze koncert Rolling Stones w Kongresowej w ’67

  9. Nasuwa się analogia z Talibami i posągami Buddy

  10. To jest Pałac Kultury i Nauki. Może oni jednego i drugiego po prostu jakoś tak strasznie nie lubią. Pozatym lepiej gadać o tym co pierdolnął imć Morawiecki niż o całej reszcie tak smutnych wtop naszych włodarzy, że aż smutno się robi na samą myśl. Dług zagraniczny rośnie, UE zamiast grozić coś wreszcie zrobi, naziolki się panoszą…

  11. Tego Kulsona to by autor w końcu poprawił.. Czyta w ogóle komentarze? 🙂

    1. Nie poprawi, bo narracja się popsuje 😉 Tak dano jak nie zauważa, że temat wyburzenia PKiN wraca co jakiś czas… Np jakiś czas temu Sikorski chyba to chciał uskuteczniać. Taki temat jak już innych nie ma…

Dodaj komentarz