Polityka Życie

Rekonstrukcja rządu, czyli bliźniak Macierewicza i wojna domowa

rekonstrukcja rządu Macierewicz Błaszczak

Słyszałem kiedyś opowieść o dwóch bliźniakach, którzy spotykali się z tą samą kobietą. Podobnie jest z nami, Polakami. Zamiast Antoniego Macierewicza dostaliśmy Mariusza Błaszczaka. Rekonstrukcja rządu sprawiła, że oni dalej pieprzą nas tak samo, choć niby inaczej. A na horyzoncie widać już wojnę, błyska się i słychać szczęk żelaza.

Z tymi bliźniakami to było tak: moja koleżanka zakochała się w facecie. Tak typowo i po prostu. Nie wchodząc w niepotrzebne szczegóły: stworzyli coś na kształt hasła ONR: chłopak, dziewczyna, normalna rodzina. Wiadomo.

I jak to w normalnej rodzinie, po pewnym czasie zaczęły się kwasy. Zamiast randek na mieście i przy świecach była kanapa i odgrzewane kartofle z mielonym z wczorajszego obiadu. I tak dalej, każdy wie.

Nie przepracowali tego. Krok po kroku oddalali się od siebie, aż w końcu się rozstali. Ale ten facet miał brata, do tego bliźniaka. I nie minęło parę miesięcy, a koleżanka zaczęła spotykać się z bratem i wszystko zostało w rodzinie.

Nawet bliźniacy różnią się nieco od siebie i nawet pozornie jednakowa osoba może sprawić, że dziewczyna poczuje coś nowego. To jest tak samo, jak z ludźmi, którzy kupują takie same spodnie, gdy stare podrą im się na dupie. Albo oglądają podobne do siebie filmy. Sam tak robię.

My też tak właśnie zrobiliśmy. Zauważyłem, że ludzie nieprzychylni słusznie panującej nam władzy odetchnęli z ulgą, gdy nadeszła długo oczekiwana rekonstrukcja rządu. Media społecznościowe zalała fala „hurra” i „nareszcie” okraszona uśmiechniętymi żółtymi mordkami. Bezsprzecznie najgorsi, czyli Macierewicz, Szyszko, Radziwiłł, Waszczykowski wylecieli z rządu i słońce jakby tak jaśniej świeciło, smog jakby mniej dusił, a tabelki w Excelu jakby bardziej dziarsko się wypełniały.

Prawda?

Nieprawda.

No dobra, sam uśmiechnąłem się tak, jak zazwyczaj uśmiecham się na widok plastra boczku, gdy nie zobaczyłem w pałacu prezydenckim twarzy Jana Feliksa Szyszki. Bo jego z tej całej bandy nie cierpię chyba najbardziej. I szczerze wierzę, że za to, jak brzydko bawił się w lesie, w końcu zasiądzie na ławie oskarżonych. Drewnianej, a jakże.

Ale Szyszko to temat na osobny tekst i nie ma co wchodzić w dygresję, bo podobno i tak piszę zbyt długie teksty.

Wróćmy więc do bliźniaków. Ja rozumiem radość z odejścia Macierewicza, ale spójrzmy w uderzająco podobną twarz jego następcy. Mariusz Błaszczak nie jest może oskarżany o powiązania z Rosją. Być może nikt dotąd nie zarzucił mu chodzenia na pasku sowieckiego wywiadu. Nie miał może do tej pory swojego Misiewicza, o którego walczyłby tak męsko, że wszystkie Małgosie Rozenek tego świata marzyły, by ich facet choć raz tak mocno wstawił się za nimi.

Być może Błaszczak będzie umiał kupić helikopter, a nawet okręt podwodny. Być może nie będzie robił sobie wrogów wśród Amerykanów, a właśnie w ambasadzie USA odejście Macierewicza powitano podobno z największym zadowoleniem.

Ale Błaszczak to Błaszczak i wszyscy go znamy, prawda?

Więc drodzy przeciwnicy partii słusznie rządzącej, ja też czasem robię ten błąd, że zapominam o pesymizmie i chcę za wszelką cenę być optymistą. Zwłaszcza w dniach, gdy słońce świeci tak jasno, a Andrzej Duda uśmiecha się tak promiennie.

Ale tak jak wtedy, gdy moja koleżanka zamieniła jednego bliźniaka na drugiego i gdy my zamieniliśmy kleptokratyczny rząd Platformy Obywatelskiej na kleptokratyczny rząd Prawa i Sprawiedliwości, tak zamiana Macierewicza na Błaszczaka niekoniecznie zwiastuje dobrą jutrzenkę.

Cieszymy się, bo to jest zasada „mogło być gorzej”.

Właśnie to powiedziała moja koleżanka, gdy zapytałem ją o nowy związek z bratem bliźniakiem. – Jest podobnie, jest bardzo podobnie, ale są różnice – powiedziała. Właśnie te różnice pozwoliły jej trwać w nowej relacji. Twarz niby podobna, zachowania niby tożsame. Ale ona chciała wierzyć w ten powiew nowości, jednocześnie pozostając w starej, znanej strefie. Zmienić coś, nie zmieniając za dużo.

Ale w końcu i z bratem bliźniakiem zaczęło być tak samo. Nudno. Przewidywalnie. Kotlety mielone. Rozstali się i wiecie, co mi wtedy powiedziała?

– Mogło być gorzej, bo mogłam wziąć trzeciego brata.

Trzeci brat jest parę lat starszy, ma brzuch, napady agresji i żonę, którą regularnie zdradza.

Więc rozumiem optymizm części z was, kiedy pomyślę, że nowym ministrem obrony narodowej mógł zostać PRL-owski prokurator Piotrowicz, albo Marek Suski.

I tyle jeśli chodzi o pointę numer jeden.

Ale, ale. A co z ludźmi, którzy naprawdę popierają partię słusznie rządzącą? Tu się zaczyna robić naprawdę ciekawie i tu właśnie zaczyna się wojna.

Jak zawsze przy takich okazjach na tak zwanej prawicy zaczyna się histeria, którą śledzę z ekscytacją równą tej, jaką u Mateusza Morawieckiego wywołują liczydła i prezentacje w Power Point. Albo u Ryśka Petru książeczka do kolorowania, w której można wyjeżdżać za linie.

Rekonstrukcja rządu w południe, Wiadomości TVP i przekaz dnia dopiero o 19:30 więc nie wiadomo, co pisać w internecie. Więc piszą, co czują.

A czują się zdradzeni o świcie (no dobra, w południe) i nie rozumieją, jak ktoś kto jeszcze wczoraj był najlepszym ministrem obrony narodowej dziś jest ministrem najgorszym. Ale o tym ich regularnym dysonansie pisałem już wcześniej, więc tylko podlinkuję i jedziemy dalej.

Taka Krystyna Pawłowicz nazwała prezydenta i premiera (obu wykonujących przecież wyłączne i ścisłe polecenia Jarosława Kaczyńskiego) lewactwem i wściekle prychnęła. Więc i na Kaczyńskiego prychnęła posłanka, zanim to przemyślała.

Psychofani PiS, bracia Karnowscy (bliźniacy, a jakże) obudzili się w ciężkim szoku.

Cezary Gmyz wydusił z siebie ledwie jedno słowo, a przecież na co dzień, na kacu potrafi nadać całą relację o tym, że uchodźcy gwałcą regularnie całą populację Berlina.

Nad horyzontem błyska się i słychać szczęk żelaza – można zaśpiewać, albo nawet zakrzyknąć.

I ja ten szczęk oręża słyszę na tak zwanej prawicy bardzo wyraźnie. Idzie wojna.

Jasne, Jarosław Kaczyński szybko spacyfikuje zszokowanych krzywdą Macierewicza. Jasne, bracia Karnowscy, Sakiewicze i Niezależna.pl zmienią front tak szybko, jak szybko na ich łamy wejdą kolejne reklamy spółek skarbu państwa. Jasne, maszyna propagandowa uwięziona w ciele Danuty Holeckiej szybko wyjaśni co myśleć i jak myśleć.

Ale jak to na wojnie, nie każdy opór można zdławić do końca i nie każdy oddział partyzancki można rozbić bezpowrotnie.

Część elektoratu okopie się w swoich kryjówkach i nadal nie będzie rozumieć czemu jakiś bankier w okularkach z krzywym zgryzem najpierw wyrzucił Beatę Szydło, a teraz strzelił w tył głowy Macierewicza.

To – mam nadzieję – będzie początek rozłamu na tak zwanej prawicy. Szczere, czerstwe twarze zdradzonych patriotów będą gromadzić się ow otchłaniach internetu, by na forach narodowych dla Jeszcze Prawdziwszych Polaków żyć prawem wilka i wielbić pliki graficzne Macierewicz.jpg.

Być może ruch, jaki zrobił Kaczyński rękami Morawieckiego sprawi, że ta znienawidzona Unia trochę się od nas odpierdoli.

Być może.

Być może pozbycie się z rządu najgorszych, schizofrenicznych Macierewiczów, książąt Radziwiłłów, niekompetentnych Waszczykowskich i zbrodniczych Szyszków da partii drugą kadencję.

Być może.

Ale głos skrzywdzonych przez Andrzeja Dudę, który stanął tam gdzie ZOMO, głos tych, którzy woleli swojską, wiejską Beatę od miastowego Mateusza, głos tych, którzy im bardziej nie rozumieją, tym chętniej komentują i walczą będzie jeszcze długo niósł się od Podkarpacia po Białystok.

Dziś w monolicie PiS nastąpiło małe pęknięcie, którym na razie nie trzeba się przejmować. Ale im dalej, tym dłużej osłabiony materiał będzie podlegał coraz większym naprężeniom.

I to w końcu pęknie. Tak jak pękło AWS, POPiS i w PiS z roku 2007.

I to jest prawdziwy optymizm, prawda?

Nieprawda.

Bo wtedy, za te parę lat, żeby odgonić wilcze hordy Macierewicza zagłosujecie na młodego, obiecującego lidera opozycji Andrzeja Dudę i jego przybocznego Mariusza Błaszczaka sprzymierzonego z Grzegorzem Schetyną w bloku „Wspólnie dla Polski”. Zza granicy wróci Donald Tusk, który dobrotliwie udzieli im swego błogosławieństwa, a Magdalena Ogórek podczas kolejnej wolty zostanie szefową ich sztabu wyborczego.

Zagłosujecie na nich – jak zawsze na tych samych – i powiecie: może wreszcie w tym kraju coś się zmieni.

Tylko, że nie.

16 Responses

  1. Mam dwa komentarze:
    1. Rozpoczął się drugi sezon serialu „Głupi i głupszy”.
    2. Idźcie na wybory, nie siedźcie w domach mówiąc, że pojedynczy głos nic nie da. Namawiajcie rodziny/sąsiadów/znajomych. Bierna postawa jest przyzwoleniem na kontynuację tego cyrku szaleńców (małp z brzytwą). Zwróćcie też uwagę – najgłośniej narzekają ci, którzy na wybory nie poszli…

  2. Trochę Streżyńskiej szkoda. Z drugiej strony przynajmniej Tommiego Wiseau dyplomacji zastąpiono gościem, który ma jakieś doświadczenie w funkcjonowaniu administracji publicznej (sądząc po życiorysie).

  3. No się nie zmieni się. Nie ma takiej możliwości.
    Inteligencja musi się zadowolić jakimś skansenem na uniwersyteckich, teatralnych czy publicystycznych obrzeżach albo emigrować.

  4. Pozostali nowi ministrowie tez chyba nie lepsi. MSZ objął człowiek anty unijny MSW złodziej i MZ chyba większy katol niż poprzedni ( żadnych in vitro, zero aborcji itp)

  5. Nie rozumiem narzekania, że za długie teksty piszesz. Jak inaczej myśli w słowa ubrać? Domyślam się, że narzekający jest osobą, która ogranicza się do czytania nagłówków, sms-ów i pasków w wiadomościach TVPiS. To jak przedkładanie zeschłego plasterka nad soczysty kawał mięcha… Pisz Borsuku i nie przejmuj się malkontentami. Zawsze znajdą się tacy, co sami lepiej nie potrafią, ale zawsze są pierwsi do podcinania komuś skrzydeł. Gorąco pozdrawiam w ten mroźny poranek.

  6. Co do meritum zgadzam się całkowicie. W końcu nie ma znaczenia w jaki papierek opakujemy gówno, ono i tak gównem pozostanie i będzie śmierdzieć. Do tej zmiany mniej więcej pasuje powiedzenie „zamienił stryjek siekierkę na kijek”. A co do rozłamu, czy też pęknięcia na tzw. prawicy, którą ja nazywam katobolszewią (no bo gdzie tam doszukiwać się prawicowości?), to ono zawsze było i długo jeszcze będzie. Niepokojące jest natomiast to, że nauczyli się trwać w tym stanie i to za nasze wspólne pieniądze. W końcu zawsze można trochę się pokłócić, trochę pohuczeć na siebie, walnąć focha, czy nawet rzucić wiązanką, ale w końcu i tak zwycięży rachunek ekonomiczny. Przy obecnej opozycji ten stan będzie jeszcze długo trwał, bo nie ma alternatywy, czyli tak jak piszesz. W czasie pozostającym do wyborów na pewno nie uda się wykreować silnej i rozsądnej opozycji. Jeśli PiS niczego głupiego do wyborów nie zrobi, a nie zanosi się na takie coś co by tak mocno wkurwiło ludzi, w końcu to nie są siermiężne czasy PRL – u, to będą trwać przez jeszcze ze dwie kadencje. Byle Polska była katolewicka, a oni trwali przy korycie, ku zachwycie mas niepracujących i części pracujących miast i wsi. A masom pracującym myślącym inaczej niż oni z czasem to zobojętnieje, jeśli podatki nie będą ich za bardzo uwierały i będą mogli swobodnie podróżować, i w razie czego zostać gdzieś na stałe. Będą głosować na politycznych celebrytów, byleby ładnie wyglądali i obiecali, że będą dużo rozdawać, a w tym konkursie PiS ma duże fory i większe doświadczenie, oraz mniej skrupułów. I tym pesymistycznym akcentem zakończę.

  7. A jak Pan sądzi, dlaczego zdymisjonowano Streżyńską?

    1. Nie mam zielonego pojęcia. Z tamtych rejonów nic nie słyszałem i nie czuję się pewnie w tej tematyce :/

    2. Prawdopodobnie stawiała opór wprowadzeniu nowych rozwiązań umożliwiających głęboką inwigilację polskiego internetu i mediów transmisji danych. Zwykle walczyła o prawa maluczkich, od pewnego czasu jej działania wyglądały na zmianę frontu, być może wymuszoną i niechcianą.

  8. Pewnie nie zmieni sie nic. Ale i tak ciesze sie, ze Szyszce ktos wreszcie powiedzial „Spadaj na drzewo” 😉

    1. No wreszcie, choć wcale nie przewiduję, by następca był mniejszym rębajłą

      1. Też obawiam się, że będzie kontynuował linię Szyszki, tylko odrobinę mniej obciachowo (chociaż w głębi duszy liczę, że przynajmniej w Białowieży odpuści). Przede wszystkim warto się zapytać, co nauczyciel matematyki (z całym szacunkiem dla nauczycieli matematyki) ze szkoły rolniczej wie o ochronie środowiska. Poza tym gość jest ponoć równie radiomaryjny co Szyszko…

  9. Tu jeszcze jednego brakuje, że jak przyjdzie „PeŁo v.4.23” to oni wszystkich z PIS posadzą do kryminału. O! Tu się zgina dziób pingwina 🙂 Historia uczy, że jeszcze nikogo, niczego nie nauczyła 😉

    1. O tak! Może powinienem o tym napisać, zawsze twierdzę, że oni sobie nawzajem krzywdy nie zrobią

      1. O tym bym poczytał a i udostepnił z przyjemnością. A tekst jak zwykle trzyma poziom. Dziękuję

Dodaj komentarz