Media Polityka

Mateusz Kijowski płacze, czyli jak pomagać rządowi PiS [PORADNIK]

Mateusz Kijowski

PiS nie ma dobrej prasy. Nawet usłużni propagandyści, dostający dziesiątki tysięcy za poprawianie wizerunku partii i prezesa, kompletnie sobie nie radzą. I wtedy wchodzi on, cały na biało. Mateusz Kijowski – najgorszy opozycjonista na świecie.

Pani Danuta Holecka, pan Krzysztof Ziemiec i ten trzeci upiorny typek, którego nazwiska nigdy nie pamiętam, dwoją się i troją, by sławić PiS za cenę własnej godności. Tubki wazeliny pękają codziennie o 19:30. Ta trójka Drombo wiernopoddańczo naciera wszystkie zakamarki ciała śliską substancją, by z usłużnym uśmiechem powiedzieć: „Wiadomości TVP, dobry wieczór państwu”.

Ale wieczór nigdy nie jest dobry, bo oni po prostu nie umieją. No nie potrafią i co zrobisz. Ale starają się za te 30-40 tysięcy PLN miesięcznie i walą, jak cepem. A to Tuska zestawią z szarżą Teutonów z „Krzyżaków”, a to bekną coś o tym, że rezydenci na misjach humanitarnych to upasione pastą z oliwek szuje.

Efekt? Paski TVP stały się już legendarne, a nieudolna propaganda w wykonaniu tych trojga rozpatrywana jest raczej w kategoriach satyrycznych, niż dziennikarskich. Do tego mamy całą armię Karnowskich, Sakiewiczów, Kanie, Rachonie i innych usłużnych, którzy też chcą swoją cegiełkę do chwalenia partii dołożyć. No chcą, bardzo chcą, ale ta cegiełka wciąż wypada im z wymanikiurowanych rączek i upada na stopę.

No, nie radzą sobie chłopaki i dziewczyny, bo prawda jest taka: żeby być dobrym propagandzistą, trzeba najpierw być dobrym dziennikarzem. Czego najlepszym przykładem jest uchodźca z Portugalii, Samuel Pereira.

Ale jest nadzieja! Jest światełko w tunelu, jest człowiek, który całą swoją energię, cały swój rozum i godność człowieka oddaje po to, by Prawo i Sprawiedliwość rządziło tak długo, jak długo stał jeszcze będzie ostatni kamień na ostatnim kamieniu.

Ten człowiek to Mateusz Kijowski, były lider Komitetu Obrony Demokracji, który udzielił wyjątkowego wywiadu Annie Dryjańskiej z natemat.pl.

Mateusza chyba przedstawiać nikomu nie trzeba, bo za wszelką cenę chciał być celebrytą i jest. A jeśli trzeba, to powiem o nim tyle: jego działalność opozycyjna to najlepsza rzecz, jak przytrafiła się Jarosławowi Kaczyńskiemu w dwóch ostatnich latach. Mieć takiego opozycjonistę, to jak wygrać z rakiem.

Mateusz Kijowski zasłynął czterema rzeczami. Rzecz pierwsza: współtworzył KOD, na którego czele stanął. Rzecz druga: pokazał, że krytyka PiS może być histerycznie zabawna, żenująco nieporadna i absolutnie nieprzekonująca. Rzecz trzecia: nie płacił alimentów na dzieci. Rzecz czwarta: próbował utrzymywać się z KOD wystawiając jakieś podejrzane faktury.

W końcu kopnęli go w tyłek i zniknął. A teraz wrócił, cały na biało, by zrobić rzecz piątą i ostateczne dać rzeczy słowo. Rzecz piata brzmi: pokażmy ludziom, że oprócz PiS są jeszcze gorsze rzeczy. Na przykład my, Mateusze.

Wywiad Anny Dryjańskiej czytałem dusząc się ze śmiechu, a wiecie przecież, że PiS kocham tak samo, jak martwicę tkanek, wylew krwi do mózgu, czy Małgosię Rozenek.

– Jestem w złej sytuacji – oznajmia Mateusz Kijowski. I od razu tłumaczy.

Sytuacja – uważajcie – jest zła, bo w Polsce Anno Domini 2017, przy bezrobociu w woj. mazowieckim 6 proc., zdrowy i energiczny informatyk Mateusz Kijowski nie ma co do garnka włożyć. Nie ma co włożyć, bo – zgadliście – reżim.

– Aparat represji pracuje pełną parą – tłumaczy Mateusz Kijowski. – Na szczęście znajomi co jakiś czas robią nam zakupy czy coś ugotują. Dzięki nim jeszcze jakoś funkcjonujemy.

Od razu zaznaczę. Też nie raz byłem w sytuacji podbramkowej. Też zdarzało mi się niedojadać i szukać roboty. Ale do jasnej cholery – do głowy by mi nie przyszło tłumaczyć to reżimem.

W dalszej części rozmowy opozycjonista Mateusz Kijowski nabija kolejne kilka punktów PiSowi obrażając miliony Polaków. – W takim państwie dobrze się żyje tylko tym, którzy mają dobre relacje z władzą albo tym, którzy są ustawieni na tyle, że nic ich nie obchodzi – przekonuje.

Panie Mateuszu, właśnie dzięki takim „opozycjonistom”, jak pan PiS może rozpieprzać mój kraj, może wycinać lasy i puszcze, może wkładać palce w pochwy dziewczyn demonstrujących w słusznej sprawie, może głaskać po głowie brunatną hołotę, może czerpać z najgorszych instynktów i najgorsze instynkty w nas, Polakach, wyzwalać. To dzieje się dzięki ludziom, którzy pieprzą takie bzdury, jak pan. Bo tacy ludzie, jak pan powodują głuchą ciszę, gdy pada pytanie: „jeśli nie PiS, to co?”.

Jeśli chodzi o pieprzenie bzdur, to tego jest dużo więcej. Mateusz Kijowski, z właściwą sobie elokwencją i wyczuciem nastrojów społecznych, postanawia odnieść się do kwestii alimentów. Argument numer jeden: tak działa władza autorytarna.

Serio, znowu leżę i śmieję się, ale on naprawdę tak powiedział. Nie jest złe, że nie płacił alimentów na własne dzieci, jest złe że to się wydało i to jest kaczyzm.

Argument numer dwa: inni też nie płacą.

Serio, serio. – W Polsce kilkaset tysięcy rodziców obojga płci nie płaci w ogóle zasądzonych alimentów – argumentuje słynny opozycjonista.

Pośmialiśmy się? To teraz argument numer trzy: on płacił częsciowo, ale przez komornika.

Panie Mateuszu, tak jak pan płaci na swoje dzieci „przez komornika”, tak ja płacę mandaty za parkowanie. A prościej: komornik wszedł panu na konto, bo pan NIE PŁACIŁ alimentów. Nie ma czegoś takiego, jak „płacenie przez komornika”.

– Na mój widok każdy w Polsce myśli – alimenty. Ty też od razu od tego zaczęłaś. Przypadek? – pyta Mateusz Kijowski swą rozmówczynię.

No nie przypadek. Reżim.

Jest też w rozmowie o podejrzanych fakturach, które pan Mateusz Kijowski wystawiał KOD za usługi informatyczne, których – podobno – nie wykonywał. I które to faktury bada teraz prokuratura. Okazuje się, że pan Mateusz tak zaangażował się w walkę z reżimem, że „spał 3-4 godziny dziennie z przerwami”. I za to należały mu się frukty.

I gdzieś tam w KOD podobno „zdecydowano” i „ustalono”, by wystawiał faktury i z tej opozycyjności i z tego spania z przerwami sobie bogato żył. A dlaczego bogato? No, powiem, że 91 tysięcy PLN to kupa kasy.

Ale to ja.

Nie wiem, nie widziałem, może i te faktury za niewykonane usługi ustalono w KOD. Może i pan Mateusz ma większe potrzeby niż ja. Może z tych 91 tysięcy nic nie odłożył i teraz znajomi muszą suche bułki mu kupować. Tylko dlaczego, jak się sprawa rypła, to z KOD od razu Mateusza posunięto? Bo, że jest śledztwo w sprawie tych pieniędzy, to wiadomo – reżim.

Pan Mateusz uważa, że jest niewinny i wcale tych 91 tysięcy pokątnie nie wydoił. Odpowiedź formułuje bardzo tajemniczo. – Cała sprawa została przygotowana i sprawnie przeprowadzona. Wtedy byłem naiwny. Ale w okolicy był ktoś, kto dokładnie wiedział jak pokierować biegiem wydarzeń. Intryga została zawiązana – mówi.

Czyli spiski, niedopowiedzenia, być może tajne służby. Skąd ja znam ten język? Gdzie ja już słyszałem ludzi, którzy mówią, tak by nic nie powiedzieć, ale zasiać ziarno niepewności? Już wiem! W PiS i w TVP ich słyszałem, panie Mateuszu.

Wyobraźmy sobie ten cytat w innych ustach. – Cała sprawa została przygotowana i sprawnie przeprowadzona. Wtedy byłem naiwny. Ale w okolicy był ktoś, kto dokładnie wiedział jak pokierować biegiem wydarzeń. Intryga została zawiązana – mówi o katastrofie w Smoleńsku Antoni Macierewicz.

Pasuje ten bełkot? No pasuje. Sam w obliczu takiego cytatu, panie Mateuszu, zacząłby bić pan pianę, że wariata mamy za ministra.

Na koniec pan Mateusz znów skarży się, że nie może znaleźć roboty. No i tu znów nie drwię, mówiłem że wiem jak to jest, gdy w portfelu masz tylko kapsel po piwie, a w brzuchu burczy. Tylko, że dziś cholera naprawdę na rynku pracy są firmy na gwałt szukające ludzi. Nie są to może stanowiska przywódców na barykadzie, tylko kasjerów, ale hej! Niech pan mi nie wciska głupot, że kaczystowska Biedronka, pana nie zatrudni, bo reżim. Zresztą – co tam Biedronka – na informatyków jest taki popyt, że przebierają w ofertach i naprawdę nie muszą nawet być świetni w tym, co robią.

Mi się po prostu wydaje, że kiedy mówi pan „nie mogę znaleźć pracy” to nie chodzi o taką pracę, jaką parają się pańscy współobywatele. Myślę, że chciałby pan być politykiem, brać za to pieniądze i żyć na tych współobywateli koszt. Ale na polityka nadaje się pan tak, jak trójka Drombo z TVP na dziennikarzy. Wie pan, ja chciałbym być na ten przykład piratem, albo przynajmniej wikingiem, ale obaj mamy już swoje lata – panie Mateuszu – i czas przestać tkwić w urojeniach.

– Dzisiaj widzę tylko jeden sposób na to. I bardzo poważnie go rozważam. Emigracja – mówi Kijowski.

I znów nie kpię. I za Millera i za Tuska i za Kaczyńskiego wielu Polaków widzi niestety tylko ten jeden sposób. Tylko, panie Mateuszu, ci Polacy zazwyczaj nie obwiniają tajnych służb za swoje kłopoty z komornikiem (alimenty), czy prokuraturą (faktury).

– Nie mogę się wstydzić za to, że jestem ofiarą podstępnych machinacji – odpowiada na to Mateusz Kijowski.

Tak mi się wydaje, panie Mateuszu, że podstępne machinacje wykonuje pana własny umysł. Ja bym się trochę wstydził, ale to tylko ja.

Odebrałem rozmowę z panem, jak studium przypadku człowieka, który poślizgnął się na własnych błędach i nie chce wyciągnąć z nich żadnej nauczki. Wciąż winni są ci tajemniczy Oni, którzy czyhają na pana, panie Mateuszu. Te służby, w których wszechwładnej sieci się pan znalazł. W panu winy nie ma za to w ogóle.

Pan nie rozumie, że z taką opozycją, ta władza – która nie jest jeszcze reżimem, ale kiedyś może nim się stać – będzie rządziła w moim kraju przez kolejne długie lata.

Pan nie rozumie, że to co pan mówi na koniec wywiadu w natemat.pl jest tak samo złe, jak minister Błaszczak wygłaszający kocopały o nielegalnych demonstracjach.

Mówi pan: – Widzę, że ludzie chcą, aby coś się działo, zachęcają mnie, bym wrócił. I ja też bym tego chciał.

Niech pan tego nie chce panie Mateuszu.

Ja tego nie chcę. Niech pan nie wraca.

Za to w PiS jest wielu, którzy tego chcą. Bo tylko oni zyskują za każdym razem, gdy otwiera pan swoje opozycyjne usta.

Niech pan nie wraca, niech pan się lepiej wyśpi – bez przerw – panie Mateuszu i ogarnie jakąś robotę na te alimenty. Dzieci trochę żal i głupio, kiedy w opiekę finansową bierze je reżim zamiast ojca. Szkodliwymi i głupimi frazesami ich pan nie nakarmi.

Szkodliwe i głupie frazesy to one mają codziennie o 19:30 u Holeckiej. A ona przynajmniej sobie za to tłusto zje.

22 Responses

  1. Dziwne, że za ten tekst wylało się na Pana wiadro pomyj….
    Napisał Pan jak jest (zresztą nie pierwszy raz).
    Wg. mnie Kijowski to leń patentowany z przerostem ambicji i tyle.

  2. W styczniu napisałem u siebie coś takiego: W facecie z fejsa ujrzeliśmy zbawcę Polski zdolnego do uratowania nas przed marszem IV RP. Daliśmy mu praktycznie wolną rękę we wszystkim. Nie rozliczaliśmy go z niczego. Nie chcieliśmy. Bo miał walczyć za nas o nasze. Gdyby któryś z polityków PiS okradał własne dzieci darlibyśmy się na cały świat, jak bowiem inaczej wytłumaczyć całą tę żenującą sprawę z alimentami? Kijowskiego otoczyliśmy kordonem bezpieczeństwa. Bo nasz.

    No. A w ogóle dobry tekst. Szkoda tylko, że znając pisowską sprawiedliwość ktoś doniesie na ciebie za szerzenie nienawiści. Taki kraj.

  3. Są nie tylko najgorsi opozycjoniści na świecie. Ale nie brak najgorszych komentatorów. Ten tekst jest obrzydliwy

  4. Wszystko fajnie ale (że polecę pisowskim trolem w stylu „gdzie byłeś kiedy PO…”) gdzie byliście oświeceni wyśmiewacze Matiego w czasie kiedy rzeczywiście aktywnie wykonywał tę cudowną robotę na rzecz pisu? Stosował w KOD totalitarne metody, gnoił konkurencję i (autentyk) nasyłał policję na inne protestujące grupy a media go kochały? Jakoś nie słyszałam wtedy żadnych głosów zwątpienia (poza kilkoma osobami, w tym mnie). Jak to mówią niektórzy dowódcy „gdybym miał tylu żołnierzy ilu mam weteranów!”. Weźcie, dajcie już spokój.

    1. Gdzie ja byłem? Dokładnie w tym samym miejscu, co teraz i mówiłem o panu Mateuszu rzeczy, których mało kto chciał słuchać, bo „hura! zryw obywatelski!”

  5. Trzeci z bandy Drombo zwie się Michał Adamczyk.

  6. Holeckiej
    ale to może chochlik drukarski 😉

    dobrze się czytało
    pozdrawiam

    1. Dzięki. Nie widziałem tego, ale czasem do WO zaglądam

  7. Jeszcze dodaj: ośmieszanie faktycznych szykan spotykających ludzi istotnie przeciwstawiających się PiS. Zarzutów za przechodzenia przzez jezdnie bez pasów nie ma Mateusz Kijowkski, ma natomiast Marcin Skubiszewsksi (Obserwatorium Wyborcze), a za rzucenie niedopałka na ulicę Ewa Blaszczyk (Obywatele RP, zbieżność nazwisk przypadkowa).

    No i takie delikatne uświnienie innych organizacji: „Jest dzisiaj wiele środowisk, grup i organizacji, które przejęły w dużej mierze pałeczkę i pomagają się obywatelom organizować. Wobec ich liderów prowadzone są podobne działania. Słyszymy o inwigilacji, słyszymy o zarzutach. Jednak nie wszystko wychodzi na światło dzienne. Czasami współpracownicy odchodzą po cichu, czasem czekają, obserwują. Emocje narastają, pojawiają się problemy w relacjach.”

    Niech czytelnik się domyśla, o kogo chodzi, gdzie tak się źle dzieje.

  8. Jeden informatyk do drugiego:
    – Wczoraj wywalii mnie z roboty i zostałem bezrobotnym…
    – No I co?
    – To było najgorsze 15 minut mojego życia…

    Tak pół żartem. A tak serio – w IT generalnie zarabia się lepiej. Ale nie wszędzie. Informatyk w budżetówce – to faktycznie poziom 3/4 etatu w Biedrze. Junior Admin/Help Desk, Junior Dev w firmach prywatnych to poziom pi razy drzwi średniej krajowej lub lekki plus. Seniorzy to już mogą rodzinę zakładać, a po 15 latach doświadczenia jest dobrze. Ba, PL z wynagrodzeniami dla „seniorów” – deweloperów, architektów systemów, konsultantów nie odstaje za bardzo od reszty E-wropy (mój przykład – w PL ok. 10 000 netto, w NL – 2700 EUR netto – 10% różnicy. Ale… w PL to był top wynagrodzeń, w NL to jakiś 40-50 centyl).

    Tyle, że stawianie stron na Wordpressie to jeszcze nie „informatyk” – owszem – usługa niby informatyczna, ale na gotowym hostingu wordpressa postawi byle tuman (jak widać).

    1. Kayyak, jasne że prawdopodobnie nie jest developerem. Ale kurde, jakoś ludzie poza tym zawodem też pracują.

  9. Online’owo człowieka znałem na długo przed KOD, ze środowiska sceptycznego i niestety mocno się zniechęciłem, trudno było z nim o merytoryczną dyskusję.

    Natomiast jedna istotna uwaga – popyt to teraz jest, ale na programistów-developerów i to z pewnym doświadczeniem. I oni faktycznie mają jak pączki w maśle, firmy stają na rzęsach by ich nie stracić. Natomiast oprócz tego są też programiści-testerzy, administratorzy i szereg innych specjalizacji informatycznych. I tam jest różnie. Do tego kwestia doświadczenia – początkujący programista dostaje pensje na poziomie kasjera w Biedronce, ma natomiast niezłe perspektywy rozwojowe (jeszcze). Z tego co wiem, Mateusz nie jest programistą, a na pewno nie senior developerem, usługi które ogarniał były na tworzenie strony, czyli dość powszechną i niezbyt drogą specjalizację. Wciąż myślę, że jest okazja do załapania pracy, ale nie taka jak dla senior developerów.

    1. Artur, masz dużo racji. On sam nazywa się informatykiem, więc nie śmiałem tego negować 😉 Ale na tworzeniu stron można zarobić. W Biedronce też żaden wstyd pracować. W ogóle praca to nie wstyd. Wstyd za to, gdy 49-letni facet mówi takie rzeczy.

  10. Bron Boze przed powrotem Kijowskiego. Mam do dzis gorzki smak w ustach po aferze z fakturami. Pycha kroczy przed upadkiem, to sie u niego idealnie sprawdzilo.
    Nie zdziwie sie w ogole, jesli Kijowski przystapi za jakis czas do wspolpracy z Duda czy Gowinem. W koncu, jak pisal swego czasu Galopujacy Major, kiedys chcial isc ramie w ramie z nazistami na Marszu Niepodleglosci…

Dodaj komentarz